napisz do nas
2 lutego 2015

Efekt Big’a, czyli dlaczego on ma gdzieś ten cały ślub?!

Trener personalny zarezerwowany dla Ciebie i dla niego. Zero piwa do ślubu!!! Nie ma lekko! Wszystkie lokale
w okolicy już zwiedzone, w końcu spędziliście w nich każdą wolną chwilę ostatnich miesięcy. On nienawidzi krawatów, codziennie chodzi w nich do pracy, ale przecież nie pozwolisz mu iść do ołtarza w rozpiętej koszuli
i trampkach! O co to, to nie! Twoja mama nie przeżyje uwag cioci X, z którą ostatni raz widziała się 3 lata temu na ślubie kuzynki, której nawet dobrze nie kojarzysz…

Zupełnie nie rozumiesz czemu on nie chce błogosławieństwa w gronie najbliższej rodziny, co masz zrobić, że ta najbliższa rodzina to aż 43 osoby??? On nie lubi tańczyć, ale zaraz, zaraz przyjęcie bez pierwszego tańca?! Nie, nie, nie, przecież to 3 minuty, nic mu nie będzie jak trochę pochodzi do Egurroli, czy innego „Maseraka” i w końcu opanuje tego walca wiedeńskiego.

Po kilku miesiącach rozmów i negocjacji z usługodawcami, sesji przedślubnej na drugim końcu Polski, ustaleniu repertuaru tak, żeby każdy z 58 wujków na przyjęciu usłyszał swój ulubiony kawałek i po mozolnym rozsadzeniu gości i przesadzeniu znajomych, w których gronie on czuje się dobrze, na drugi koniec sali, bo przecież oni zrozumieją, a rodzina może się obrazić… No i po kilku miesiącach niesypiania z człowiekiem, którego tak bardzo kochasz, że organizujesz dla Was ten cudowny dzień… Dzień, który właśnie nadszedł, a Ty…

…Ty jesteś padnięta i okropnie zestresowana, ale przecież musisz się skupić na ostatnich uwagach do przyszłego męża… „Tylko pamiętaj musisz się uśmiechać”, „a i jak mówisz przysięgę to patrz na mnie, nie ślubuj księdzu”, „pamiętasz z kim masz zatańczyć w pierwszej kolejności?”, „nie zapomnij o obrączkach i jak będziesz wiózł mi bukiet to najlepiej w jakimś wazonie, żeby kwiaty się nie zgniotły, jak położysz je tak po prostu na siedzeniu”,
„i najważniejsze… w naszych kieliszkach tylko woda, żadnego alkoholu przynajmniej do 24.00, wiesz potem już nikt nie będzie tak na nas patrzył”…”A i może wpadniesz do mnie na chwilkę przed samym ślubem, wiesz tak bardzo chciałabym, żebyś… trochę się przypudrował, wiem, że myślisz, że to mało męskie, ale zrozum, na filmie nie będzie to dobrze wyglądać jak ja będę w takiej „tapecie”, a ty tak zupełnie bez niczego!”

Kojarzycie film SEX & THE CITY, pamiętacie jak Carrie bardzo spodobała się rola przyszłej panny młodej? To było tak silne, że zapomniała o Big’u, o tym co ich łączy i choć miał to być najpiękniejszy dzień w ich życiu, to paradoksalnie, pomimo zaplanowania wielu, nawet najmniejszych szczegółów, stał się koszmarem dla niego,
a w konsekwencji również dla niej.

I co ja Wam mogę powiedzieć moje przyszłe i obecne panny młode… Co by się nie działo, NIE RÓBCIE TEGO! Nie zapominajcie o nim, o sobie, o Was i o tym po co to wszystko. Nie ryzykujcie miłości dla ślubu i chociaż brzmi to górnolotnie, to właśnie chyba to jest najlepsze co mogę napisać w tej sytuacji. Złapcie dystans do organizacji ślubu i wesela, słuchajcie się nawzajem, albo wynajmijcie konsultanta, który jest w stanie pogodzić kilka interesów i nie pozwolić Wam „zwariować”. Bo my nie tylko doradzamy różne rozwiązania, ale też odradzamy te dla Was niekorzystne i często przypominamy, o co w tym ślubie naprawdę chodzi. A stres z planowaniem najdrobniejszych szczegółów spada na nas, dzięki czemu Wy możecie zająć się sobą i celebrować ten dzień, tak jak chcecie.

I żeby nie było moje drogie Panie, że się na Was uwzięłam, to tylko i wyłącznie troska, troska z przymrużeniem oka, a na dowód tego obiecuję, że w kolejnym artykule będzie o efekcie Carrie i tym dlaczego on, jednak nie uciekł spod tego ołtarza;)

Pozdrawiam Kinga:)