napisz do nas
10 stycznia 2018

Z industrialnym klimatem w zabytkowym miejscu. 12 sierpnia 2017

Zrobić rustykalny ślub w rustykalnym miejscu… to żadna sztuka;) Zrobić industrialny ślub w rustykalnym miejscu to strasznie fajna sprawa. A jeszcze fajniejsza zrobić go w miejscu zabytkowym, na które zdecydowali się Aga i Kuba.


Oczywiście takie miejsca rządzą się własnymi prawami i krótko przed datą ślubu wyłączyli nam z przyczyn technicznych jedną część obiektu, w której chcieliśmy zorganizować uroczysty obiad. Gdyby to nie był Skansen to pewnie dałoby się to szybko naprawić, ale w miejscach zabytkowych usterki usuwa się dłużej i musicie o tym pamiętać, biorąc pod uwagę takie przestrzenie. Bo tutaj już nie chodzi tylko o naprawę, ale też o wszelkie zgody konserwatorów zabytków. Na takie opinie – co można, a czego nie można – sporo się czeka;/ I nie zastrzeżecie sobie tego w umowach, zabytek, to zabytek, trzeba uszanować jego prawa, bo daje nam klimat jak żadne inne miejsce.

Ale jak wiecie nie ma rzeczy niemożliwych, a nawet jak pojawiają się przeszkody, to trzeba je potraktować jako motywację do działania i wymyślania jeszcze lepszych planów:)

Tak też zrobiłyśmy. Nie mamy sali na obiad. Mamy trawę, chodźmy na trawę! Ustawmy na niej drewniane stoły, dodajmy transparentne krzesła (na trawie wyglądają bosko) i wyserwujmy tam obiad, a co! Taki mieliśmy plan, ale tym razem on też nie wyszedł z powodu padającego deszczu;/

Jak widzicie nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli. Ale pracując z doświadczonymi, sprawdzonymi i cierpliwymi podwykonawcami możemy wszystko! Dziękujemy, że nie wynosicie nas z przyjęć, tylko dzielnie podążacie za nami, nawet w deszczu:) (taka chwila „prywaty”:))

Więc musieliśmy podzielić Gości i usadzić Parę Młodą wraz z rodzicami i „najbliższymi” w jednej sali, a resztę Gości w drugiej. Oczywiście sale były bezpośrednio połączone dużymi, dwuskrzydłowymi drzwiami, więc Para Młoda była widoczna dla wszystkich bez obaw. Ale też dzięki temu mogła mieć chwilę w nieco bliższym gronie.
Potem impreza toczyła się już własnym rytmem na parkiecie i na zewnątrz, pomimo deszczu;)

Pozdrawiamy, ONE.

fot. Piotr Sadowski, www.petersadowski.com