napisz do nas
12 kwietnia 2021

Przyjęcie „na podwórku”!

Oj ta realizacja na pewno wpada do kanonu naszych ulubionych! A dlaczego?

Z wielu powodów, przede wszystkim na pewno ze względu na niezwykłych ludzi, których miałyśmy okazję poznać. I tym razem nie mówimy tylko o Parze Młodej, ale też o Ich Rodzicach.

Po drugie sytuacja tej Pary nie była najłatwiejsza, bo ślub miał odbyć się w czerwcu 2020 roku na Mazurach. Wszystko starannie przygotowywaliśmy, ale w kwietniu rok temu musieliśmy podjąć niełatwe decyzje związane z przeniesieniem i całkowitą zmianą planów i wizji.

Po trzecie dlatego, że te decyzje okazały się „strzałem w 10”! I z całego tego „covidowego” zamieszania wyszło coś naprawdę fajnego.

Klaudia i Patryk bardzo szybko i zdecydowanie, przy wsparciu swoich Rodziców podejmowali konkretne decyzje w tym stresującym czasie. Na początek powiedzieli, że biorąc pod uwagę całą sytuację, na pewno dużo bezpieczniej dla Gości będzie przyjechać na przyjęcie do Nich na podwórko, niż do nieznanego miejsca. Unikną tym samym drogi z Łodzi na Mazury.

Zdecydowali też, że ograniczą listę Gości, co jak wiemy nigdy nie jest proste.

Zaufali nam i uwierzyli, że mając nieco ponad dwa miesiące możemy zorganizować przyjęcie od nowa i to nie w lokalu, ale u Nich na podwórku. Wybudować nie tylko przestrzeń na przyjęcie, ale też całą infrastrukturę gastronomiczno-sanitarną. Przygotować kuchnię zewnętrzną z menu serwowanym jak w restauracji. Zorganizować profesjonalną obsługę kelnerską oraz barmańską. Wyserwować odpowiednio schłodzony alkohol oraz kaczkę rozpływającą się w ustach.

Dzień wcześniej nas zalało, a silny wiatr pourywał ściany zaplecza kuchennego. Nie wyglądało to bajecznie. I co powiedzieli Klaudia i Patryk? „Dobrze, że dziś a nie jutro”:) Bez histerii i stresu.

Klaudia i Jej Mama postawiły przed nami też niełatwe zadanie zrobienia przyjęcia ogrodowego, ale w wersji glamour. I wtedy z pomocą przyszła nam Aga z Welcome To The Jungle. Bo kto jak nie ona! I wyczarowała piękne ogrodowe przyjęcie z zielonymi doniczkowymi roślinami na szklących, czarnych stołach. A cały namiot tonął w wiszących roślinach i frędzlach!

Deszcz nam nie odpuścił, więc ślub z trawy przenieśliśmy na dobudowany do namiotu taras. I chwała Michałowi ze Strefy Światła, że wymyślił ten obłędny zewnętrzny taras z altanami, który został zamieniony na miejsce ceremonii, inaczej ślub plenerowy musiałby odbyć się na zewnątrz i wszyscy ugrzęźliby w błocie.

A na koniec pałeczkę przejął Janek z Blues Shoes! Właściwie można było iść do domu, bo co robić jak na scenie mamy taką rakietę?! Uwaga, musiał wyganiać Gości z parkietu, bo w ogóle nie chcieli z niego schodzić.

Tak więc Drodzy Młodzi, życzymy Wam takiej miłości, zdecydowania i takiego wsparcia Rodziców jakie mają Klaudia i Patryk! I takich pięknych ludzi dookoła!

A Wy nasi kochani Onowi przyjaciele, którzy z nami pracujecie, dziękujemy za każdą minutę montażu, demontażu, tonięcia i suszenia, za cały profesjonalizm, serce i humor jaki w to wszystko wkładacie. Dzięki temu nasze Pary dostają takie cuda jak to przyjęcie.

Reportaż ślubny: www.studioslon.pl / zdjęcia dekoracji: www.pgdstudio.pl